4 minuty čtení

Legalizacja Marihuany - druga fala Peace & Love?

XXI wiek zasłynie chyba jako era legalizacji wszystkiego co tylko możliwe. Podążając tym trendem wystarczy znaleźć odpowiednio dużą rzeszę fanów idei czy produktu oraz krzyczeć odpowiednio głośno. Piękne czasy. Tylko po co ta cała legalizacja?

Legalizacja i delegalizacja mają ten sam cel. 

16 stycznia 1919 roku USA ratyfikowało 18 do Konstytucji Stanów Zjednoczonych zakazującą produkcji, importu i eksportu, przewozu oraz sprzedaży napojów alkoholowych na terenie USA. No i co najciekawsze nie zakazywała jego kupowania ani spożywania. Oczywiście zakaz ten był "sukcesem" dla... kształtującej się mafii oraz jej niewiarygodnie potężnych wpływów z przestępczej działalności. A jak bogactwo i przestępczość to łapówki, wpływy, inwestycje i...władza. 

Najwyraźniej juz 101 lat temu politycy mieli już genialne pomysły. Może i to zbieg okoliczności, że właśnie po 101 latach mamy sytuacje zupełnie odwrotną, a mianowicie głosy na temat legalizacji sprzedaży marihuany jako suplementu diety :-) Po tylu latach walki, zakazywania, ścigania, karania i piętnowania nadchodzi czas, gdy można będzie podziwiać nieboskłon z jointem w ręku. Oczywiście nie stanie się to jutro, a przynajmniej nie w Polsce. Gdyby jednak przysłowiowy Moher: ...w trakcie codziennych porannych modłów...w miłym towarzystwie...zamiast dewocji uprawiał rytualny obrzęd skręcania jointa świat zapewne wyglądał by...hmmm...na pewno o wiele weselej. 

 

Wracając jednak na ziemie to zalegalizowano już "tęczowych chłopców i dziewczęta" (plus kilka innych kombinacji mniej lub bardziej widowiskowych). Idąc kilka kroków wstecz to papierosy, alkohol, prostytucję, eutanazję, prawo wyborcze dla kobiet, równouprawnienie bez względu na kolor skóry, wyznawaną religie i pochodzenie. Z grubsza rzecz biorąc to co było wcześniej zakazane, nie modne czy tez tematem tabu dziś stało się legalne, uczciwe i legalne a przede wszystkim ,w takiej czy innej formie, opodatkowane. Do tego wrócę jednak później. W XXI wieku możemy dowolnie, a przynajmniej tak nam się wmawia: wyrażać swoje uczucia, tworzyć, mówić, podróżować, ubierać się i  w tym całym bałaganie zachować swoją osobowość. 

nihil novi sine communi consensu

Nihilizm nie jest może zbyt rozwojowy, ale w tym tempie, za kilkadziesiąt lat będzie można robić totalnie wszystko, albo zupełnie nic. Na pewno będzie można/trzeba robić to co będzie można/trzeba robić, z lekką nutką dekadencji.  Dlaczego...? Banalnie prosty przykład odpowie na to pytanie. Gdy chcemy, żeby roślina (może być nawet krzak konopii), rosła na boki to przycina sie czubek. Odwrotny zamiar da nam odwrotny efekt, przycinanie pędów bocznych niejako zmusi roślinę do wzrostu w górę. Tak więc zakazywanie czy nakazywanie ma na celu rozwój w jednym kierunku oraz jego brak w innym - oczywiście wszystko za odpowiednią opłatą, roboczą nazwaną podatkiem od życia. Albowiem zakazuję się tego na czym nie można zarobić a pozwala się/ legalizuje to w czym jest stos pieniędzy. Spoglądając z pewnej perspektywy na wyżej wymienione rewolucyjne zmiany społeczne wszystkie miały na celu opodatkowanie danej grupy społecznej. 

I o to właśnie tutaj chodzi :-) 

"bo jak nie wiadomo o co chodzi...to wiadomo o co chodzi"

 

Na samą wieść o potencjalnej możliwości zmiany statusu marihuany na suplement diety akcje spółek spod znaku THC czy CBD poszybowały o kilkanaście procent. I bardzo dobrze. Potencjalni milionerzy opierający swoje biznesy na Marihuanie to zapewne będą najszczęśliwsi ludzie na świecie. Ich podwójny sukces polega na legalnej działalności, która jeszcze "wczoraj" była przestępstwem. Tym, którzy się nie załapią, pozostaje znaleźć mniej lub bardziej destrukcyjny i oczywiście zakazany składnik życia i przepchanie pomysłu przez bramę legalizacji. Tym bardziej kreatywnym podpowiem, że polowanie na ludzi ze strzelbą już było, zagarnianie cudzych ziem przez zielone ludziki również, a opłatę za wodę (której mamy pod dostatkiem również juz wprowadzono), więc będzie trzeba się bardziej postarać.  Tym czasem, zamawiam popcorn i colę i obserwuję z zaciekawieniem co się jeszcze wydarzy. 

P.S. dla ciekawskich jak to dobrze się mamy w Czechach z tą legalizacją :-) 

Czechy

Posiadanie, transport, sprzedaż lub uprawa konopi indyjskich w Czechach jest nielegalna. Od stycznia 2010 roku posiadanie marihuany stanowi wykroczenie, jeśli ilość jest niewielka tzn. maksymalnie 15 gramów suchej masy lub uprawa 5 krzaków konopi indyjskich, podlega karze grzywny lub ostrzeżeniu. Posiadanie ilości powyżej tej wartości lub innych substancji zawierających THC jest karane do 1 roku pozbawienia wolności i/lub grzywną w wysokości do 15 000 koron(2500 złotych). Użycie marihuany do celów medycznych na receptę zostało zalegalizowane i uregulowane od 1 kwietnia 2013r. Prawo zezwala na maksymalnie 180 g suchej masy miesięcznie, zgodnie z zaleceniami wyspecjalizowanych lekarzy, i można je uzyskać za pomocą elektronicznego formularza recepty.

żródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Legalno%C5%9B%C4%87_marihuany_w_Unii_Europejskiej#Czechy

 

 

 

Hodnocení: +6
Pro přidání komentáře se přihlaste nebo zaregistrujte.